Tak sobie może dziwnie myślę
Jeśli tak się stanie, że wnuk do mnie przyleci
i postawi pytanie, po co są potrzebne dzieci,
to odpowiem mu szczerze, prosto, od serca,
że dzieci po to się rodzą, by uczyć się od starca.
Jeśli takiego nie mają, to od swoich nauczycieli
i niech się mądrymi stają, to przecież nie boli.
No i wnuk przyleciał, aż z odległych Antypodów;
i zapowiedział, że pytać mnie będzie "do spodu"
Co ja przez 76 lat zrobiłem dla siebie i Rodziny,
jakie mam prawo, by czcić te swoje, urodziny?
Odpowiedź wnukowi dałem (z małym zapałem):
tym, co napisałem i auto dytyrambem zwałem.
AUTO DYTYRAMB
pokłosie nostalgii w rocznicę...
(z fragmentem autoplagiatu)
------------------------------------------
To, co przeczytacie nie jest szokiem
autora, a tylko żywa jego prawda,
że ujawnione myśli są jakby tłokiem
powodującym aż ściśnienie gardła.
-------usprawiedliwienie autora-------
Najlepszy mój przyjaciel, aż od urodzenia,
który jest też dokładniej nazwany, bo mną,
namówił mnie do z sentymentem napisania
wspomnień wersami, które zrymowane są.
Już półtora roku pisuję na naszym Portalu,
gdzie przedstawiłem 70 utworów ułożonych
z rytmem i rymem, "portfelem" nazwanych;
przez innych niekiedy miło komentowanych.
Przeglądam powoli, także w tak zwanej duszy,
refleksje związane zwłaszcza z sensem życia;
okazuje się, że jeszcze niejedna żywo porusza,
co konstatuję; zdobyłem, co było do zdobycia.
Nie do zdobycia dla mnie, ( i to niestety), było
odzyskanie zdrowia, w młodości utraconego,
nie całkowicie, lecz więcej niż trochę go ubyło;
co stało się przyczyną wysiłku ograniczanego.
Przy pokonywaniu kilku stopni naukowych,
wychodzeniu z życiowych małych kryzysów,
poszukiwaniu myśli oryginalnych, nowych,
jak i nowych w mojej specjalizacji zapisów.
Nowe w mojej dyscyplinie, energoelektronice,
teorię aktywnych filtrów współopracowałem,
które stanowią jakby nowe, bezpieczne ulice
i 25 lat temu drem habilitowanym zostałem.
Natomast 5 lat potem wypadek samochodowy
przyniósł skutki dla mnie przykre; nawet ponure,
bo zablokował nowy etap naukowy /zawodowy,
na "drodze służbowej" po tytularną "profesurę".
Po kolejnych pięciu latach, z podwładnymi,
(z zespołem młodych, zdolnych, inżynierów)
wytop miedzi udanie zautomatyzowałem,
stawiając spec-komputer do kilku sterowań
procesem hutniczym, dość skomplikowanym.
Charakterystycznym powtarzalnością
wielu parametrów technologicznych,
a także znaczną energooszczędnością
procesów elektrycznych i chemicznych.
Za ten skutek, ze wspomnanym Zespołem,
zawodowe nagrody 3 razy otrzymałem,
a w dowód uznania SEPu,( w "branży")
Mistrzem Techniki mianowany zostałem.
Ponad czterdzieści lat pracy dydaktycznej
wspomaganej też własną tworzoną nauką,
(zwłaszcza w ALMA MATER macierzystej)
jawiły mi się szczęściem i prawie sztuką.
Posiadam także inny ceniony dorobek;
moi podopieczni są już profesorami,
co stanowi mój " wykuty" już nagrobek,
bo i Oni są też już Innych promotorami.
Za wspomniane prace : czysto naukowe
dydaktyczne oraz organizatorskie, liczne
nagrody systematycznie otrzymywałem;
każdy rok pracy był też nagrodą śliczną,
co było podstawą, że.... awansowałem.
Żyłem w zgodzie z ludźmi wieloma,
dzieliłem się z nimi doświadczeniami,
więc dzisiaj ta nostalgia, to widoma
tęsknota, także za przyjemnościami.
Jednak u końca dnia tego, już zimowego
i po podróży w duszy ciasnej, bo własnej,
nie mogło stać się nic innego i dobrego,
niż dojście do myśli coraz bardziej jasnej.
Że moje życie już się niestety wyszumiało,
że nieważne są różne wcześniejsze spory,
że coraz słabsze jest moje schnące ciało,
i czas już w oknie życia opuszczać story.
Czy to jest, pomyślcie życzliwi, za mało?
Świadomość kresu jest także mądrością;
wtedy każdy dzień przeżywa się owocniej
i chociaż nie jest przecież tylko radością,
to chce się żyć nadal ... jeszcze mocniej.
Jako emeryt, zająłem się wersowaniem*,
które przynosi mi także wyrazy wsparcia;
co nie jest dla mnie dużym zdumieniem,
wobec nie mojego na PARNAS parcia!
A jeśli ktoś zechce to łaskawie pozostawić
w kąciku uznanej literatury i to poetyckim,
to przyjemnością będzie mi to** uzmysłowić
i podziękować za to życzliwym, wszystkim!
Kiedyś pojawią się u bliskich łzy czyste,
jakiś kamień, klepsydra na bliskim murze
lub przez znanego kamieniarza, artystę,
portrecik wykuty w czarnym marmurze.
Dopełni się tym los prostego człowieka,
który, tak się często mówi i troszkę zawile,
że nigdy na swoją śmierć przecież nie czeka
i to by było, za klasykiem pisząc,.. na tyle.
-----------------------
* wierszoklecenieniem, wierszoróbstwem,
wierszopisaniem, limerykowaniem, lepiejowaniem,
wartościowaniem, negowaniem i niekiedy kpieniem.
** sobie jeszcze za życia
- 0 Komentarze
- Nowy komentarz