Tadeusz Kurowski

ANATOMIA MIŁOŚCI

Anatomia miłości ma za fundament;
szkielet zbudowany z kości…,
na którym na każdej kości,
ku człowieka radości jest ciało,
które by się  automatycznie chciało
bardzo i zawsze z lubością całować!
Bo całowanie od zawsze oznaczało,
że to ciało, po prostu, się podobało,
co jest podporą fundamentu miłości.
Ale jest i inne rusztowanie (drugie)
do analizy (anatomii) miłości  mój Panie…
(zwracam się bowiem tutaj do Panów).
Jeśli jesteś niezbyt uświadomiony,
to idź na korepetycje do każdej żony…
A ona bez wątpienia ci to powie,
że nie ważne, co ma w głowie mężczyzna;
że ważna jest zwłaszcza jego fizyczna tężyzna!
A także, że ważne jest, by mężczyzna
był głupszy niż – mówiąca – ona,
że dziś nie jest w ogóle zmęczona
i że  dobra – znana – gimnastyka
samego jądra miłości dotyka!
Trzecim poziomem – rusztowaniem
jest to, co nazywa się zakłamaniem.
Mądre zakłamanie, to jak na ścianie
rysunek lub malunek…, który jako ozdoba
jest – czy się podoba, czy nie podoba.
I dokąd można, to to się toleruje…
Lecz wówczas z tego malunku (frasunku)
wyzwolić może czwarte piętro – alternatywa
ta, którą to, wyższą czynność mózgu się nazywa;
czy zaakceptować ten stan naszej ściany
nie przez nas wyłącznie zamalowany?
Czy wprost przeciwnie – nowy wymalować
partnerowi (lepiej nie na twarzy),
inny malunek – dla niego też frasunek!
Wówczas – na piątym piętrze się lokuje
los waszych dzieci – jeśli są takowe…
I zwala się wówczas sobie na głowę:
kontaktów turystykę, uczuć ekwilibrystykę!
Wówczas już nikt i nic ci nie pomoże
dźwigać ten bagaż moralny… też materialny…
I chociaż coraz częściej taki stan
przedstawia się jako już  naturalny,
to  nie mów – mój DROGI BOŻE,
bo BÓG ci wówczas nie pomoże,
bo On ciebie już tylko obserwuje;
obserwuje Ciebie aż do małej kości
ufundowanego fundamentu miłości!

Od 2 do 10000 znaków