Tadeusz Kurowski

WSPOMNIENIA BAJARZA

Siadając dzisiaj do tego  pisania
przeżywam, jako bajarz, katusze;
jakby  nawet  bolesne załamania
 "choć nie chcę, to jednak muszę".

Bo muszę być wytrenowany
wykazując coś, jakby męstwo;
peroruję więc do  gołej ściany,
choć wiem, że kłamię  często.

Kłamstwo, to czyn przyrodzony
każdego nędznego człowieka;
wiem, że jeśli nie odpuszczony
zapłaty w piekle już czeka!

Przymierzam więc mój strój 
czarny, z dziurką  na ogon
i moderuję  sobie nastrój
popijając haustami samogon.

To mi umożliwia  popatrzeć
wzrokiem nieco zamglonym
i zamgloną też myślą dotrzeć
do wspomnień kochanej żony.

By dobrze przypomnieć  sobie
czyny  wspólnie  popełnione
gdy np.zamiast całować je obie
brałem je jędrniutkie w dłonie.

Wprawdzie każdą na przemian
bo ręka i usta nieco się męczyły
lecz czynów tzw. płodozmian
zawsze był  nam  bardzo miły!

Wspominam też żywą reakcję
mojej wówczas miłej połowicy
kiedy angażowałem w akcję
tę jędrną  będącą po prawicy!

A była to tylko pieszczota,
po której nachodziła ochota
na wejście na dwa szczyty
i dreszcz wspólnie przeżyty.

Wyjście z odrętwienia,
było jak przejście z cienia
na trakt bardzo jasny
choć przedtem też ciasny!

Te wspólne: zakołysania
i jęków wysłuchiwania,
znane też ruchy kości
dawały uczucie radości!

I tak powtarzalny rytuał
pasował do nas  jak ulał;
aż przyszła zdrowia zmiana
zniżająca ochotę kochania!

Doszliśmy  do porozumienia,
że trzeba przejść do półcienia 
i innej ciał naszych homeostazy
bez ich upokarzania / obrazy!

Teraz  porozumienie sprawuję
i bardzo niedobrze się czuję,
bo od tej umowy jest gorzko,
że wszystko " to" już przeszło!

A, że uprzedziłem  iż  kłamię,
to teraz kończę te bajdurzenia
biorąc inne myśli pod ramię.
A tamtym ...do niepomyślenia!

Od 2 do 10000 znaków